Do pracy rodacy!

Dwa wieki temu rozpoczęła się era industrialna, która ściągnęła do miast rzesze ludzi z prowincji, ludzi do tej pory żyjących w rytmie świtu i zmierzchu. Szybko zatrudniono ich w fabrykach, gdzie pracowali do szesnastu godzin dziennie. Nie było to życie, więc przez dziesięciolecia walczyli o skrócenie czasu pracy. Do dwunastu, dziesięciu, by w końcu zatrzymać się na 8 godzinach i wolnych sobotach. I choć wydawało się, że era cyfryzacji sprawi, że czas pracy będzie skracał się w nieskończoność, obecnie widoczna jest tendencja odwrotna. Na każde stanowisko likwidowane w przemyśle powstają trzy w szeroko rozumianych usługach i wejście do gry sztucznej inteligencji tego nie zmieni. Pracują więc wszyscy (prawie wszyscy) i to znacznie dłużej niż zakłada ustawa. Tyle ile jest konieczne do zaspokojenia potrzeb pracownika, tyle ile wymaga pracodawca. A temu zawsze mało i chciałby, abyśmy dla firmy dostępni byli o każdej porze dnia i nocy. Choć więc pojawiają się postulaty wo...