Czym kończy się polityka otwartych granic?
Zmarła młoda Polka, która dwa tygodnie temu została
brutalnie zaatakowana w toruńskim parku. Sprawcą jest 19-letni Wenezuelczyk. Próbował
ją zgwałcić, zadając jej kilkanaście ciosów nożem. Gdy przez dwa tygodnie lekarze
walczyli o życie dziewczyny, jej sprawa w Polsce przechodziła bez echa. Dlaczego nie stała
się ona głównym tematem debaty publicznej? Gdzie są organizatorzy strajku kobiet,
gdzie są obrońcy praworządności i konstytucji? Konstytucja gwarantuje nam przecież
prawo do bezpieczeństwa, a rząd nie tylko tego bezpieczeństwa nam nie zapewnia,
ale prowadząc nieodpowiedzialną politykę migracyjną naraża nas świadomie na
niebezpieczeństwo, przeciwko czemu powinniśmy zdecydowanie protestować. W
związku z tym zdarzeniem władze miasta poinformowały, że w mieście nie
powstanie Centrum Integracji Cudzoziemców. Czy ten przybytek zniknie zatem z
polskiej mapy? Nie, zostanie nim obdarowane inne miasto. Gniezno, Piła albo
Kalisz, zresztą niczego to nie zmieni – migrantów, których się tam ulokuje nie będzie
można trzymać tam w nieskończoność, w końcu trafią na ulice i rozjadą się po
całej Polsce, więc problem dotyczyć będzie wszystkich, niezależnie od tego gdzie
te centra powstaną.
Nie przekonują mnie argumenty, że trwają wojny, że wielkiej
migracji nie da się zatrzymać, że trzeba pomagać, że społeczeństwo się starzeje
i brakuje rąk do pracy. Czy wspomniany dzikus z Wenezueli przyjechał tu pracować,
czy gwałcić i mordować? Swoją wartość już udowodnił i powinien w trybie
wojennym zostać skazany, z wiadomym dla niego skutkiem. Dlaczego w
trybie wojennym? Gdyż w Europie trwa wojna, nie z Rosją, ale wrogiem
wewnętrznym, który rośnie w siłę i jeśli Europa nic z tym nie zrobi, przegra tą
cywilizacyjną wojnę. Sąd wojenny na tym brutalnym przestępcy nie byłoby
przejawem zemsty, czy nienawiści do obcokrajowców, ale demonstracją siły i
prowadzeniem polityki odstraszania, polityki prewencji (którą przecież
liberalny Zachód ostatnio popiera przyklaskując posuwającemu się znacznie dalej
Izraelowi, prewencyjnie - jak twierdzi - eliminującemu swoich wrogów).
Niemcy w ostatnich latach w podobny sposób argumentowali
przyjęcie setek tysięcy migrantów i jak to się dla nich skończyło? Większość
jest finansowym obciążeniem, choć nie jest to największy problem. Część tych,
którzy mieli wspomóc gospodarkę i budować PKB Niemiec wprowadza swoje rządy, tworząc
w niemieckich miastach enklawy (podkreślę to: na terenie suwerennego państwa), a
zdarzają się też szaleńcy, którzy rozjeżdżają samochodami tubylców na piknikach
bożonarodzeniowych. Władze niemieckie chyba powoli zaczynają rozumieć swój błąd
i jak próbują rozwiązać problem? Niewygodne elementy przerzucają przez
polską granicę, na co nie reagują polskie służby. Dlatego apeluję (choć apel
ten trafi zapewne w próżnię), aby pilnie wprowadzić kontrolę na granicy z
Niemcami (a także na pozostałych niestrzeżonych granicach), co Niemcy już ze
swojej strony czynią. Jedynym rozwiązaniem jest deportacja każdego nielegalnego
imigranta, oraz ścisła kontrola każdego, kto dociera tu legalnie, za czym
powinien iść nadzór podczas pobytu (do czasu, aż dana osoba udowodni swoje
dobre zamiary, do czasu, aż stwierdzimy, że nie stanowi zagrożenia dla
otoczenia, że wnosi wkład w nasze życie społeczne, choćby w postaci pracy i
uiszczania podatków).
Czy chcemy, aby takie zdarzenia, jak to toruńskie na dobre
zagościły w krajobrazie Polski? Popatrzmy na to co dzieje się u naszych sąsiadów.
Chaos i bezprawie w krajach, które do niedawna uchodziły za wymarzone miejsce
do życia. Zatrzymam się przy tych napaściach na kobiety. W pierwszej dziesiątce
państw o najwyższych wskaźnikach gwałtów w przeliczeniu na mieszkańca, sześć z
nich to kraje najwyżej rozwinięte. USA, Kanada, Francja, Niemcy, Wielka
Brytania i Szwecja. Liberalna demokracja i lewicowe rządy doprowadziły do tego,
że imigranci stanowią tam już ponad 1/5 obywateli (nie mówię tu o historycznej
migracji, ale o tej przełomu 20 i 21 wieku). Jak to w ogóle jest możliwe, że w
krajach pierwszego świata, które tworzyły podwaliny prawa i współczesnej
cywilizacji, które do niedawna przodowały, jeśli chodzi o standard życia
pozwala się na to by tysiące kobiet, a coraz częściej mężczyzn padało ofiarami
brutalnych przestępstw, by miliony nie czuły się bezpiecznie w swoim kraju?
Ostatni, najmniejszy z wymienionych krajów - ośmiomilionowa Szwecja
(mówię tu o rodzimej ludności) - przyjęła w ciągu ostatnich dekad ponad 2,5
miliona imigrantów i znajduje się na podium w światowych statystykach gwałtów.
Liczba innych przestępstw - kradzieży, napadów i rozbojów również bije wszelkie
rekordy. Doszło do tego, że rząd Szwecji planuje od stycznia 2026 roku wypłacać
imigrantom kwotę 32 tysięcy Euro za dobrowolne opuszczenie kraju. Ten chory
pomysł (który mógł się zrodzić tylko w głowach ultraliberalno-lewicowych
polityków) płacenia okupu napastnikom, by Ci przestali ich krzywdzić nie ma
szans powodzenia. Czy można zakładać, że chętni do udziału w programie wrócą na stałe do kraju swojego
pochodzenia? Może na jakiś czas, do momentu gdy skończą się im pieniądze.
Później przyjadą tu ponownie. Niekoniecznie do Szwecji, może do Niemiec,
Francji, albo do Polski i dalej będą żyć z naszych podatków, a część z nich
będzie stanowić zagrożenie dla obywateli UE.
Pojechałem ostatnio do Wielkiej Brytanii na kilka dni, aby
zostawić tam trochę swoich ciężko zarobionych pieniędzy. Musiałem oczywiście
uzyskać na to zgodę, przejść procedurę weryfikacyjną, zaświadczyć, że nie byłem
karany, wskazać źródło dochodów i tym podobne. I nie widzę w tym nic dziwnego,
przechodziłem to wielokrotnie przed wyjazdem w różne miejsca. Nie czuję się
lepszy, że jestem Europejczykiem. Bulwersuje mnie tylko, że podobnych
standardów nie stosuje się tam do wszystkich przybywających – dziennie do
brzegów Wielkiej Brytanii przybywa setki nielegalnych imigrantów, przerzucanych
przez gangi przemytników, z którymi nie radzi sobie wymiar sprawiedliwości. Zamiast
odsyłać ich skąd przypłynęli, lokuje się ich w dobrych hotelach na koszt
Państwa (gdyż wszelkiego rodzaju ośrodki na południu są pełne) i rozpoczyna
procedurę przyjęcia. Pomnóżcie sobie setki, a czasem tysiące osób
przybywających tam każdego dnia, przez liczbę dni w roku - ile to będzie w
pięć, w dziesięć, w dwadzieścia lat i mówię tu tylko o nielegalnej imigracji.
Nie dziwię się, że nie potrafią sobie z nimi poradzić, kiedy Ci trafią już na
ulice, nikt nie byłby sobie w stanie z tym poradzić. Kwestie logistyczne i finansowe
są zresztą mało znaczące. W samym Londynie dochodzi do zgłoszenia gwałtu lub
jego próby średnio co godzinę. To tylko jedno miasto (choć wielomilionowe).
Wyobrażacie to sobie? W mieście, które jest kolebką cywilizacji Zachodu? Co
powiedziałyby na to poprzednie pokolenia Brytyjczyków z Churchillem na czele,
które walczyły z Niemcami o wolność, o ochronę wartości, w które wierzyli, o
bezpieczeństwo i przyszłość swojego narodu? Wyspa, która przez wieki nie
poddała się żadnemu najeźdźcy, dziś poddaje się bez walki wrogowi rozbijającemu
ją od wewnątrz.
Wszędzie jest podobnie: Manchester, Birmingham. Nie lepiej
jest w mniejszych miastach i miasteczkach, gdzie lawinowo rośnie przestępczość,
także ta seksualna. W wielu miejscach grasują gangi wykorzystujące nieletnich,
o których ostatnio głośno, między innymi dzięki nagłośnieniu sprawy przez Elona
Muska. Władze brytyjskie i Policja przez
lata ukrywały ten proceder, bojąc się oskarżeń o rasizm, niektórzy wprost sprzyjali tym środowiskom, jako że ze środowisk
imigranckich się wywodzą. Pochodzenie sprawców głównie południowoazjatyckie,
Pakistańczycy. O tym niewiele się mówi, w końcu to Brytyjczycy - co z tego, że
z nadania, podobnie zresztą jak Brytyjczyk pochodzenia rwandyjskiego, który w lipcu
ubiegłego roku nożem zaszlachtował trzy małe dziewczynki podczas zabawy, a
wiele innych dzieci ranił. Po tym zdarzeniu przez Wielką Brytanię przelały się
protesty, które stłumiono. Nikt nie podał się do dymisji, nikt nie został
ukarany, mimo tego, że napastnik znany był Policji. Co do samych protestów –
liberalizm jaki panuje w Wielkiej Brytanii nie obejmuje tych, którzy głośno
domagają się sprawiedliwości i zmiany polityki migracyjnej, którzy nagłaśniają
procedery przestępcze, w których sprawcami są imigranci. Im zamyka się usta - trafiają
do aresztów oskarżani o hejt i mowę nienawiści w przeciwieństwie do prawdziwych
przestępców. Tak wygląda dziś rzeczywistość kraju, do którego Polacy jeszcze
kilka lat temu tak chętnie emigrowali szukając lepszego życia.
Czy chcemy, aby w takim kierunku podążyła Polska? By gwałty i mordy były zapłatą za naszą gościnność? Czy chcemy, by na naszych ulicach płonęły samochody, by nasze mienie było dewastowane, byśmy ciągle musieli oglądać się za siebie spacerując ulicami, na których się wychowaliśmy? Czy chcemy więcej kamer na ulicach, więcej zamków w naszych mieszkaniach, czy chcemy podwyższać ogrodzenia i zakańczać je drutem kolczastym? Czy chcemy zamykać się na strzeżonych osiedlach i za wzmacnianymi samochodowymi szybami? To nie stanie się za rok, ani może za 10 lat, ale jeśli liczba migrantów z południa przekroczy u nas pewną masę krytyczną, to z tej drogi nie będzie już odwrotu. Dziś jeszcze jesteśmy w sytuacji, w której możemy zawrócić, stawiając szlabany i broniąc polskich granic. Jeśli pozostaniemy bierni i pozwolimy wjechać tu temu trojańskiemu koniowi, to nie obronimy się od środka. Nie obronimy województwa, powiatu, osiedla, ani własnego domu.
Komentarze
Prześlij komentarz