Posty

Schyłek Europy

Obraz
      Sposób w jaki Europejczycy przechodzą do porządku dziennego z niepokojącymi informacjami, jakie docierają do nich każdego dnia jest zatrważający. Przyzwyczajają się powoli do płonących śmietników i samochodów na ulicach ich miast, do ataków terrorystycznych, do gwałtów i rabunków. Do życia w niepewności, od kryzysu do kryzysu. Wycofują się powoli w sferę prywatną (gdzie jeszcze panuje jaka taka normalność) przytakując wszystkiemu, co dzieje się nad ich głowami, w obawie , że kołysanie tą nabierającą wody łódką, zaszkodzi im samym. Skończyła się era wolności, skoro przestali być gospodarzami we własnym kraju, trzymają się więc jeszcze godności, którą daje im własność, stan posiadania. Przebijający się czasem głos protestu traktują jako zawracanie głowy, które niczego nie zmieni, jeśli już to spowolni nieuchronne reformy. Reformy zmierzające do iluzorycznej doskonałości, miłości i braterstwa ludów starego kontynentu, bo na pewno nie do powszechnego dobrobytu. Mało ko...

Do pracy rodacy!

Obraz
      Dwa wieki temu rozpoczęła się era industrialna, która ściągnęła do miast rzesze ludzi z prowincji, ludzi do tej pory żyjących w rytmie świtu i zmierzchu. Szybko zatrudniono ich w fabrykach, gdzie pracowali do szesnastu godzin dziennie. Nie było to życie, więc przez dziesięciolecia walczyli o skrócenie czasu pracy. Do dwunastu, dziesięciu, by w końcu zatrzymać się na 8 godzinach i wolnych sobotach. I choć wydawało się, że era cyfryzacji sprawi, że czas pracy będzie skracał się w nieskończoność, obecnie widoczna jest tendencja odwrotna. Na każde stanowisko likwidowane w przemyśle powstają trzy w szeroko rozumianych usługach i wejście do gry sztucznej inteligencji tego nie zmieni. Pracują więc wszyscy (prawie wszyscy) i to znacznie dłużej niż zakłada ustawa. Tyle ile jest konieczne do zaspokojenia potrzeb pracownika, tyle ile wymaga pracodawca. A temu zawsze mało i chciałby, abyśmy dla firmy dostępni byli o każdej porze dnia i nocy. Choć więc pojawiają się postulaty wo...

Błazny XXI wieku.

Obraz
      Przyglądnąłem się ostatnio nowej fali kabareciarzy, czy wyrastającej jak grzyby po deszczu rzeszy stand-upowców, którzy nieudolnie próbują naśladować swoich prekursorów – zaliczanych słusznie do grona artystów – dawnych komediantów. Tamci spełniali przynajmniej określoną rolę – nie tylko bawili, ale przekazywali informacje, uczyli i uświadamiali widzów, pozwalając spojrzeć im na pewne sprawy z innej perspektywy. W trudnych czasach pełnili funkcje społecznych barometrów, a czasem i zaworów bezpieczeństwa. Poprzez uprawianie swojej specyficznej sztuki spuszczali trochę powietrza z wszechwiedzącej, nadętej władzy i nastroszonego ludu. Choć sami nie posuwali świata do przodu, to poprzez prezentowane treści i poglądy wpływali na kierunek tego posuwu. Nie wiem czy efekty ich wysiłku (poza sferą kultury) zostały w jakiś sposób pomierzone, ale są niepodważalne. Śmiech tak jak i muzyka łagodzi przecież obyczaje, a inteligentny dowcip kształci i rozbija stereotypy zmieniając ...

Ostatni dzwonek dla Polski

Obraz
  Czy ulegliśmy przekonaniu, że opór zmianom jakie zachodzą wokół nas jest bezcelowy? Tak przynajmniej widzą to bijący na alarm, którzy stwierdzają, że ludzie ogłuchli, oślepli, bądź zgłupieli do reszty, godząc się na to co gotuje im europejski socjalistyczno-burżuazyjny New Age, robiący wszystko, aby na powrót sprowadzić mentalnie i materialnie nasze społeczeństwo do roli bezbronnej i bezwolnej (niemającej na dodatek ojczyzny – jak pisał Marks i Engels) klasy robotniczej, a raczej wyrobniczej. Ci z rodaków, co jeszcze zaprzątają sobie tym głowę uważają, że reszta pozbawiona została potrzeby cywilnej autorefleksji i albo nie widzi tego co oni, albo – co bardziej prawdopodobne – od krzyku, czy protestu powstrzymuje ich powszechnie panująca, trudna do zwalczenia głupota, a także studząca wszelkie odruchy obywatelskie poprawność polityczna, kiedyś narzucana nam siłą przez oprawców, dziś po prostu modna i z nadmierną grzecznością tolerowana (w przeciwieństwie do posiadania niepopularny...

Nowy zielony świat Cz. 2

Obraz
  Wynalezienie rolnictwa doprowadziło do ogromnego przeskoku cywilizacyjnego naszego gatunku. Nadwyżki żywności umożliwiły prowadzenie osiadłego trybu życia i rozwój wszelkich nowych form aktywności. Przyczyniły się również do niekontrolowanego przyrostu ludności świata, obecnie uważanego za globalny problem, z którym należy walczyć. W okresie industrialnym rolnictwo, jak każda forma przemysłu została mocno udoskonalona, skonsolidowana, objęta ścisłym nadzorem władz i izb handlowych. To właśnie rozwój efektywnych technik rolniczych wespół z liberalizacją handlu doprowadziły do drastycznego zmniejszenia się opłacalności prowadzenia drobnych gospodarstw. Wieśniacy porzucili więc rolę i przenieśli się do miast (w ciągu 100 lat liczba osób parających się rolnictwem spadła mniej więcej 10-ciokrotnie), w kwestii pożywienia uzależniając się od pozostałej na rynku wewnętrznym garstki hodowców, a w wielu krajach - w skutek całkowitego załamania się lokalnego przemysłu rolniczego - w znaczny...

Nowy, zielony świat. Cz. 1

Obraz
       Fala rolniczych protestów w Europie nie opada, choć KE deklaruje wycofanie się z realizacji części założeń Zielonego Ładu, którego projekt za wywołanie protestów w dużej mierze odpowiada. Sznury ciągników blokujących drogi i obornik rozrzucany w centrum miast wymusiły pewne ustępstwa na rzecz rolników, ale w niewielkim stopniu przyczyniły się do zawiązania się szerszej debaty dotyczącej Zielonego Ładu oraz innych zielonych projektów dla Europy i konsekwencji ich wprowadzenia. Choć w mediach relacji z protestów nie brakuje, to więcej w nich skupienia na utrudnieniach w ruchu, niż na kluczowej kwestii przyczyn samych protestów. Przypomnę więc w kilku zdaniach czym Zielony Ład tak mocno oburzył europejskich rolników: według pierwotnych założeń projektu do 2030 roku gospodarstwa UE muszą ograniczyć o co najmniej 50% stosowanie środków ochrony roślin, a o 20% stosowanie nawozów, co w ocenie rolników w znaczący sposób zmniejszy ilość wytwarzanych plonów, doprowadza...

Dyplomatyczna wojna o Falklandy

Obraz
  „Malwiny (Falklandy) należą do Argentyny” - znakami informacyjnymi o takiej treści usiana jest cała Argentyna. Przemierzając ten kraj początkowo brałem je za zwykłe znaki kierunkowe, a nie za część szeroko zakrojonej akcji propagandowej, mającej przypominać Argentyńczykom o „okupowaniu” wspomnianych wysp przez Brytyjczyków. Choć od prawie dwustu lat Falklandy pozostają pod brytyjskim zwierzchnictwem, każdy kolejny argentyński rząd wzywa Wielką Brytanię do zwrócenia tych terytoriów Argentynie. Nic w tym dziwnego, gdyż w kraju będącym w permanentnym gospodarczym kryzysie granie przez władze tematem Falklandów spaja naród i odciąga uwagę jego obywateli od innych problemów, z którymi borykają się lokalni politycy. Nie zmienia to jednak faktu, że w rzeczonej kwestii argumentom Argentyńczyków trudno nie przyznać racji. Falklandy leżące u wybrzeży Argentyny, a przynależne Wielkiej Brytanii jako pozostałość kolonialnych podbojów Imperium Brytyjskiego, są oddalone od Królestwa o ponad 1...